Po pierwsze, tak jestem jedną z tych osób, które nie mówią o tym głośno, ale lubią oglądać seriale. I nie będę się bronić czy tłumaczyć, ponieważ seriale, są częścią sztuki filmowej, chociaż niedoceniane i często wyśmiewane. Dlaczego niektórzy ludzie skrywają skrzętnie jak największą tajemnicę fakt, że emisja kolejnego odcinka ich ulubionego serialu jest obowiązkowym elementem ich dnia?
Tu pokuszę się o stwierdzenie, że uważają, za wstydliwe to co robią, choć nie mogą przestać.
A więc zahaczamy o uzależnienie ( cóż, chwilowe uzależnienie odbiorcy od akcji serialu to chyba jedna z idei tego rodzaju kina), brak samoakceptacji własnych wyborów
(jeżeli robisz coś, co Cię interesuje i sprawia przyjemność, nie czyniąc tym nikomu krzywdy, cokolwiek to jest, to Twoje prawo i nie trzeba się z tego spowiadać). Posłużę się tu autentyczną sytuacją z mojego życia. Pewnego dnia, jechałam ze znajomym jego samochodem i przez około 40 minut podróży miałam okazję wysłuchać najnowszych hitów disco polo. Znajomy uprzejmie zapytał, czy mi nie będzie przeszkadzało, jeśli posłuchamy jego nowej składanki. Nie śmiałam protestować, ponieważ wyświadczał mi przysługę oferując transport. Ten, kto mnie zna to wie, że "nigdy w życiu nie pokocham dziewczyny, która słucha disco polo", więc możecie sobie wyobrazić, że tak nie długa wycieczka była dla mnie pewnego rodzaju męką, której końca nie było widać, a raczej słychać. Jednak co mnie uderzyło i ku czemu składam pokłon to postawa owego znajomego. Powiedział, że on lubi disco polo i nie widzi powodu, aby to ukrywać, jak to [rzekomo] wszyscy inni robią. Wszyscy mówią, że nie lubią, ale w domu słuchają. Nie będę tu polemizować z drugą częścią tego stwierdzenia, ale wielkie brawa za odwagę. Za odwagę do bycia sobą.
Po drugie, tak jestem jedną z tych osób, które uważają, że nałogowe oglądanie seriali pochłania ogromną ilość czasu. Jeden czy dwa odcinki w tygodniu to jeszcze nie tragedia. Ale jeżeli ktoś ogląda codziennie jeden lub dwa ponad 40 minutowe odcinki to w ciągu tygodnia traci/zyskuje (do wyboru) minimum 5 godzin!
Z tą świadomością spędzanie w ten sposób czasu staje się wstydliwe dla samego siebie, prawda?
Nie ukrywam, że miałam w swoim życiu takie ubytki w czasie. I szkoda, bo mogłam go wykorzystać na coś pożytecznego lub kreatywnego, coś co przynosi pozytywne konsekwencje. Jak na przykład nauka, sen, spotkania ze znajomymi, obowiązki domowe.
Jednak bywają i takie miesiące czy tygodnie, w których o wiele więcej czasu poświęcam na czytanie książek. I w stosunku do moich codziennych obowiązków - jest to strata czasu.
I ktoś powie, że nie można porównywać książki do serialu - nie można, owszem. I w takim razie, również to, kto i w jakim czasie decyduje się na trwonienie lub też pożytkowanie swojego czasu na jedną z tych dwóch powyższych czynności nie powinno być ustawione w jakiejkolwiek hierarchii czy też oceniane przez innych.
Po trzecie, skoro już się przyznałam do winy w swojej niewinności, to zapraszam do zapoznania się z moimi ulubionymi serialami :-)
1
Tu nikogo nie zaskoczę, bo miejsce pierwsze od zawsze należy do serialu, który bawił mnie i bawi do dziś, a mianowicie do FRIENDS.
2
Na dzień dzisiejszy zdecydowanie miejsce 2 na mojej serialowej top liście oddaję osławionemu nie bez powodu THE GAME OF THRONES ( GRA O TRON ). Z niezdrową niecierpliwością czekam na kolejny sezon!
3
Trzecie miejsce zajmuje również współcześnie kręcony serial prawniczy The GOOD WIFE (ŻONA IDEALNA), który wciągnął mnie ku memu zaskoczeniu, chociaż aktualny sezon zaczyna powoli dawać mi do zrozumienia, że nic mnie już tutaj nie zaskoczy. Na razie jednak nie powiedziałam mu "do widzenia", a ponieważ oglądam go w wersji angielskiej tłumaczę to sobie wspieraniem nauki języka :)
4
I w końcu coś polskiego i współczesnego. Uwielbiam serial RODZINKA.PL, aczkolwiek nie interesują mnie zbytnio rozwinięte w nim wątki poboczne - relacje między rodzicami i dziećmi są jednak niesamowite i te ich metody wywierania wpływu jedni na drugich za pomocą zmyślnych sztuczek - jak z życia wzięte :) Przyjemny i zabawny serial, dobrze zagrany, z polotem przekazujący zawirowania codziennego życia rodzinnego.
Lista jest krótka, bo trudno było mi wybrać priorytety, poza tym nie oglądam codziennie i namiętnie wszystkiego jak leci :) Wśród innych ulubionych są starsze produkcje takie jak THAT '70s SHOW ( SZALONE LATA 70) i SCRUBS (HOŻY DOKTORZY).
Z dzieciństwa pamiętam, że uwielbiałam seriale WOJNA DOMOWA, DOM oraz RODZINA ZASTĘPCZA. Ostatnio podglądałam, bo nie można tego nazwać oglądaniem PRAWO AGATY i całkiem możliwe, że do tego wrócę. Kusi mnie obejrzenie CZAS HONORU, bo lubię historyczne filmy. Ostrzegam przed telenowelami bez końca. To takie produkcje, których zakończenia nikt jeszcze nie wymyślił, brakuje im także konkretnej fabuły, a ich osławionym przodkiem jest Moda na sukces, którą oglądały już nasze babcie.
W takim lekkim tonie kończę i pozdrawiam :-)
* obrazki pochodzą ze strony www.alegrzana.pl
Brawo za post :) Nie da się ukryć, że niemal wszyscy oglądamy jakieś seriale. Ja rodzinka.pl oglądałam trochę w Polsce i w sumie nawet fajna mi się wydała, a do Gry o tron jakoś nigdy się nie zabrałam (może i dobrze ;). Za to lubię kilka seriali kryminalnych, ale oglądam raczej sporadycznie, bo czasami jednak szkoda czasu. Za to jakiś dobry film chętnie już bym obejrzała, więc podejrzę chyba Twoją listę i może wreszcie uda się nam z Piotrkiem coś obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)